środa, 26 czerwca 2013

KONIEC.

Niestety muszę zakończyć tłumaczenie tego ff, naprawdę ogromna szkoda, bo akurat jak złapałem zapał to wchodząc na stronę oryginału okazało się, że jest ono tylko dla zarejestrowanych. Próbowałem kilkakrotnie się zarejestrować, ale na marne bo były jakieś błędy cały czas mimo, że zmieniałem wszystko i robiłem co się da, ale to nie taki koniec o jakim ktoś mógłby pomyśleć. Zacznę od nowa tłumaczyć tylko inne, postaram się wybrać bardzo ciekawe i dam tutaj o tym znać, a do tego dam linka jeszcze dzisiaj :)

@potatomygirl

niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 2

Ivy’s POV.

Wiadomość od: Eric
Pośpiesz się, jestem przy twojej szafce (; xx

Moje serce przyspieszyło. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni w moich dżinsach i szybko osuszyłam moją twarz przed wyjściem z toalety po czym udałam się na dolny korytarz. Większość ludzi nadal była w stołówce. Dzięki Bogu, że znowu nie wpadłam na wkurzoną Selenę... 
Mój uśmiech poszerzył się kiedy zobaczyłam Eric’a opartego o moją szafkę, wyglądał gorąco, jak zawsze. Wciąż nie wiem, jak zwróciłam na niego swoją uwagę i jak on nawet mnie zauważył. Jak powiedziałam wcześniej, jestem normalna, a nie popularna, większość ludzi nawet nie patrzy na normalnych... 
- Hej kochanie. - Mruknął, całując moje usta. 
- Cześć! - powiedziałam uśmiechając się. Eric spojrzał na mnie. 
- Mała sprzeczka z Seleną... 
- Badasssss*! – Zachichotałam. 
- Tak wiem, nie wspominaj. 
- Będziesz jutro w „The Star”? – Skinęłam potwierdzająco głową. 
- Tak, wręcz nie mogę się doczekać! Idziesz dziś wieczorem? - Potrząsnął głową. - Ella potrzebuje mojej ‘Pomocy’, teraz jestem do zabawy na noc... - Ella była jego młodszą siostra, a ona zawsze potrzebowała Eric’a kiedy chciała porady. Chociaż ona ma tylko 16 lat, bardzo chciała, żeby wszyscy chłopcy o nią błagali. Nie można ich winić, ona jest jak żeńska wersja jej brata, co oznacza, że jest wspaniała. Moje oczy zaczęły przyglądać się Eric’owi. 
Cholera, on jest piękny... Jego czarne włosy „bez żadnego wysiłku” stały do góry tworząc Quiff**, ale pozostawały roztrzepane. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie, a jego duże usta tworzyły mały uśmiech. 
- Podoba ci się to co widzisz? – Mrugnął do mnie. Skinęłam głową. 
- Nie masz pojęcia jak. – Podszedł do mnie bliżej. 
- Szkoda, że jestem zajęty dziś wieczorem... – Zarumieniłam się. 
- Eric. – Ostrzegłam go. Roześmiał się głęboko rozglądając się. 
Coraz więcej ludzi zbierało się na korytarzu, biorąc swoje rzeczy zszafek. Eric spojrzał na zegarek i zmarszczył brwi. 
- Kurde, muszę iść zanim będę musiał zostać w kozie... Do zobaczenia jutro, kochanie! - Szybko pocałował mnie przed tym jak odszedł. Westchnęłam i nie mógł pomóc uśmiech, który był na moich ustach. 
Odwróciłam się i wzięłam mój podręcznik do Muzyki przed pójściem w stronę sali lekcyjnej. Zauważyłam Amandę rozmawiającą z Adamem, kiedy przyszłam. Gdy mnie zauważyła od razu skończyła i przyszła do mnie. 
- Wszystko w porządku? - Skinęłam słabo głową. 
- Na pewno? - Amanda spytała pełna obawy. 
- Jest w porządku, naprawdę. - Odpowiedziałam uśmiechając się. 
Pan Simpson przybył, informując klasę o tym. Amanda i ja przestałyśmy rozmawiać i usiadłyśmy na swoje miejsca, wtedy nauczyciel zaczął mówić, aż do momentu gdy para piwnych oczu wpadła mi w oko. Co. Jason. McCann. Robi. W. Tej. Klasie. Razem z Chaz’em Somers’em... Od kiedy oni są w tej klasie? Pan Simpson odchrząknął. 
- Teraz, po pierwsze, zapraszamy dwóch nowych uczniów, którzy będą dołączać do nas co piątek od teraz. McCann i Pan Somers, usiądźcie. - Wszystkie dziewczyny zaczęły się ślinić, a chłopcy patrzyli na nich zazdrosnymi spojrzeniami. Wywróciłam oczami. Boże, kocham szkołę. Nie umiecie suki kontrolować swoich hormonów i wy chłopcy też, po prostu przestańcie. Zamknęłam szczękę Amandy, bo ślina kapała na jej kolan, a ona spojrzała na pana Simpsona. 
- Zobaczymy, co przygotowaliście na ten tydzień. Kto idzie pierwszy? - Zapytał. Nikt się nie poruszył. Usłyszałam chichotanie z mojej prawej strony i nie byłam zaskoczony tym, Jason i Chaz patrzyli na mnie. Teraz, to było niezręczne... 
Straszne uczucie, jak ktoś nie przestaje mie obserwować, nawet gdy ktoś poszedł i zaczął śpiewać piosenkę Acapella. Przerzuciłam włosy na moją prawą stronę ramienia, próbując uniknąć ich spojrzeń. Gdy dziewczyna skończyła wszyscy odetchnęli. Była okropna. 
Amanda wstała ze swojego miejsca i poszła na początek klasy, chwytając gitarę z lekkim entuzjazmem. 
- To będzie „Diamonds” Rihanny. - Powiedziała sucho przed rozpoczęciem grania akordów na gitarze. Odchyliłam się na krześle i słuchałam uważnie. Ona nie ma świetnego głosu, ale jesteśmy tutaj, żeby się nauczyć, prawda? 
Coraz więcej ludzi zaczęło wykonywać przygotowane piosenki, a ja zasypiałam na krześle. 
– Panno Williams, twoja kolej! - Pan Simpson powiedział, brutalnie mnie budząc. Wstałam i podeszłam do fortepianu w rogu klasy. Okej, Ives, udawaj, że jesteś jedyną osobą tutaj. Ignoruj ich i graj na tym cholernym fortepianie. Wzięłam głęboki oddech, zanim moje palce płynnie tańczyły po klawiszach fortepianu. Zaczęłam śpiewać „Stay” Rihanny. Trenowałam cały tydzień, aby się tego nauczyć grać na pianinie, a teraz wyszło mi to doskonale. Kiedy skończyłam, ludzie klaskali, a ja nieśmiało wstałam. 
- Dobrze, dziękuję wszystkim, to było świetnie! Teraz otwórzcie książki na stronie 67, ruszamy dalej z historią muzyki pop. - powiedział nauczyciel. 
Wróciłam na swoje miejsce i znalazłam na nim Chaz’a, rozmawiającego z Amandą. Widocznie to co mówił było naprawdę zabawne, bo ona cicho chichocząc wykonywała niektóre flirciarskie ruchy. 
- Ehm, siedzisz na moim miejscu.. - Powiedziałam niezręcznie, wskazując na moje krzesło. Usłyszałam kaszlnięcie za mną. 
- Tu jest wolne miejsce. - Jason wskazał na puste krzesło obok niego, westchnęłam zmieniając miejsce i zabierając swój podręcznik. - To było naprawdę dobre. - Wymamrotał po kilku minutach. Zmarszczyłam brwi. Stop, co? Popularny, Jason, powiedział Ivy, normalny, komplement? 
- Dziękuję. - Mruknęłam. 
- Idziesz jutro? – Jason zapytał. Teraz, to było naprawdę dziwne. Dlaczego on nawet ze mną rozmawia? Skinęłam głową i zwróciłam moją uwagę na pana Simpson’a. Wywróciłam oczami gdy Jason coś jeszcze powiedział. Czy on planuje mi przeszkadzać? 
- Cudownie, będe po ciebie o dziewiątej. – Powiedział . 
- Co? 
- Uznaj to za randkę. - Powiedział, patrząc na tablicę. Prychnęłam. 
- Randkę? - Skinął głową. 
- Randkę.. Czego nie rozumiesz? 
- Nie wybieram się na randkę z tobą. – Obrócił się by na mnie spojrzeć. 
- Dlaczego? - Również zwróciłam moją twarz do niego. 
- Ponieważ po pierwsze nie lubię cię. W ogóle. Ty mnie nie lubisz. Jesteś popularny, ja jestem normalna. Po drugie, mam chłopaka i o ile wiem, ludzie nie spotykają się z innymi osobami, kiedy mają chłopaka lub dziewczynę. - Syknęłam. 
- Panno Williams, proszę o uwagę! - Nauczyciel powiedział. 
- Przepraszam. - Mruknęłam, pisząc coś na moim podręczniku. Jason zaśmiał się. 
- Jesteś słodka, kiedy się rumienisz. - Rzuciłam ołówek w dół na książkę, odchylając się do tyłu na krześle. - Och, daj spokój, ty naprawdę myślisz, że ten Edwin jest dla Ciebie? - Jason zapytał. 
- Eric. – Poprawiłam go. 
- Cokolwiek... Ty i ja wiemy, że mógłbym sprawić że czułabyś się o wiele lepiej. - Szepnął mi do ucha, będąc niebezpiecznie blisko. Poczułam jego rękę na kolanie, powoli przesuwającą się do mojego uda. Ivy. Nie zamarzaj. Przenieś ją . ZRÓB COŚ! Przestałam na chwilę oddychać, zanim oprzytomniałam i odtrąciłam brutalnie jego rękę z mojego ciała. 
- Widziałem, twoje wahanie. - Wyszeptał ochryple przy mojej szyi. Skrzywiłam się z frustracji i pochyliłam się do przodu, opierając głowę na rękach, gdy moje łokcie zostały oparte na stole. - Masz czas do namysłu, nie jesteś jedyna na liście, tak czy inaczej. - Jason wymamrotał, zanim opuścił salę. Rozejrzałam się i znalazłam pustkę. Amanda czekała na mnie w drzwiach, a jej twarz była czerwona. 
- Co to było?! Był cały twój! - Pisnęła podekscytowana gdy szłyśmy na korytarzu. Skrzywiłam się. 
- Nie, nie był. Przestraszył mnie! Cholera, że ten facet jest taki dziwny. Zaprosił mnie na randkę. - Amanda zachichotała i uderzyła mnie w ramię w będąc pełną ekscytacji. 
- To suuuuuper! Chaz zapytał mnie też, powinnyśmy pójść na podwójną randkę! 
- Amanda, nie pójdę z nim na randkę! Chodzę z Eric’iem, na Boga! A poza tym, nie lubię go. On mnie przeraża, w porządku? - Powiedziałam, wkładając książkę do mojej szafki. Gdy miałam zamiar wziąć mój aparat, głos wypełnił korytarz.. 
”Uczniowie, zajęcia fotograficzne są odwołane. Pani Jensen jest chora. Możecie iść do domu i cieszyć się wczesnym weekendem!” 
Głos powtórzył to samo, jeszcze trzy razy a ja uśmiechnęłam się. Yay! Nie ma fotografii! Nie dlatego, że mi się nie podobają zajęcia, ale to było takie nudne w piątek... Teraz mogę iść do domu i odpocząć z moją mamą przez cały wieczór! 
- Masz szczęście! Ja mam matematykę! - Amanda żachnęła się. Roześmiałam się i pchnęłam ją w korytarzu. 
- Pospiesz się, zanim Briggs będzie ci kazać zostać w kozie - Szybko odwróciła się i trysnęła korytarzem. Pan Briggs naprawdę nie lubił Amandy, cały czas ją zatrzymuje. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy wyszłam na zewnątrz budynku. Szybko powiedziałam „Do zobaczenia” do innych uczniów, z którymi mam fotografię. Niestety, żaden z nich nie szedł w tym kierunku co ja, więc wracałam do domu sama, jak każdego pieprzonego dnia... 
- Mamo, jestem w domu! – Krzyknęłam kiedy weszłam do domu. Rzuciłam moją torbę na podłogę i zdjęłąm moje Vansy przed wejściem do kuchni. Czysto. - Mamo? – Krzyknęłam sprawdzając inne pokoje. Tak było dopóki nie znalazłam małej notatki na stole w kuchni. 

Musiałam dodatkowo pracować, tak mi przykro! Niedługo będę w domu:) Zostawiłam Ci trochę pieniędzy na pizzę lub chińczyka, do zobaczenia wkrótce! x Mama. 

Westchnęłam. Historia mojego życia. Zawsze obiecała być w domu, ale nie. Jej głupia praca. Praca w szpitalu nie zawsze jest przyjemna. Moja mama musiała pracować w nocy, cały czas,ledwo ją widywałam... Otworzyłam laptopa i i usiadłam ciężko na kanapie, po czym włączyłam telewizor, żeby mieć jakiś hałas w tle. Zauważyłam, że mój brat był online i szybko do niego zadzwoniłam przez Skype’a. Kilka sekund później, twarz Dave’a pojawiła się na moim ekranie. 
- Heeej! - Pisnęłam. Uśmiechnął się radośnie. 
- Hej, siostrzyczko! Jak leci? 
Gdzie jest mój ojciec? Nie mam cholernego pojęcia ... Prawdopodobnie gdzieś na Hawajach, rżnie się z jego nową dziewczyną, która jest w moim wieku... Zostawił nas rok temu. Moja mama w końcu zdecydowała się zadzwonić na policję, po tym jak prawie pobił ją w szpitalu. Kiedyś tam mnie uderzył... Kopnął kilka razy powodując złamane żebra. 
- Spadła ze schodów. - Jasne. Jako dziecko, nie mogłam już znieść mojego taty, on zawsze krzyczał na mamę i nie wiem nawet dlaczego... Uderzył mnie pierwszy raz, kiedy miałam dwanaście lat. Stanęłam przed mamą, gdy chciał ją jeszcze raz uderzyć w jej pobitą już twarz. To sprawiło, że ja dostałam. Kilka lat później, mój brat zaczął robić to samo dla mnie i mojej mamy. Przyjmował ciosy i kopnięcia. Dave czasem nawet walczył z nim, ale to nie miało sensu. Mój ojciec był bardzo silnym i dominującym mężczyzną. Dave był tylko szesnastolatkiem, nie mógł z nim walczyć... 
- Ives, w porządku? - Dave zapytał pełen obaw. Wróciłam do rzeczywistości i uśmiechnęłam się. 
- Tak, wszystko w porządku! Powiedz mi, jak w Paryżu? - Zapytałam. 
- Cholernie niesamowicie! - Zaczął. Dave i ja rozmawialiśmy wiele godzin, ale musiał już iść. 
- Zobaczymy się wkrótce, Ivy! - Powiedział z uśmiechem. 
- Tęsknię za tobą, do zobaczenia! - Machałam do swojego ekranu do momentu aż skończył rozmowę. Poszedł. Znowu. Łzy zaczęły wkradać się pod moje powieku, ale ze złością wytarłam je. - Nie jesteś słaba, Ives. - Mruknęłam do siebie przed uruchomieniem Facebooka, Tumblra i Twittera. Moje Tumblr-myśli zostały przerwane, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Prawdopodobnie to moja pizza, którą zamówiłam pół godziny temu. O czasie dotarła. 
Kiedy jestem głodna, złoszcze się nawet na ekran laptopa. Otworzyłam drzwi i stanęłam w szoku. Tam, naprzeciwko mnie była ostatnia osoba, której spodziewałam się, że mogłaby kiedykolwiek przyjść do mojego domu. Jason. Uśmiechnął się do mnie przyglądając się. 
- Jesteś sama? – Zwęziłam oczy i założyłam ręce na piersi. 
- Nie. - Skłamałam. Potrząsnął głową chichocząc. 
- Ivy, Ivy, Ivy... Dlaczego mnie okłamujesz? - Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. 
- Co ty tu robisz? – Zapytałam po chwili milczenia. Wzruszył ramionami. 
- Przejeżdżałem samochodem i pomyślałem, że wpadnę żeby powiedzieć „Cześć” - Czułam się, jakbym śniła. 
- Pomyślałeś, że możesz zatrzymać się, żeby powiedzieć mi „Cześć”. Czy to żart? - Pękłam. 
- Nie, mówię poważnie, skarbie. 
- Nie. Mów. Do mnie. Skarbie. - Powiedziałam spokojnie. Uśmiechnął się ponownie przed puszczeniem do mnie oka. 
- Zobaczymy się jutro, Ivy. I oh, myślę, że guzik ci się rozpiął. - Wskazał na moje piersi. Westchnęłam, kiedy zobaczyłam, że mój guzik w bluzce rzeczywiście się rozpiął, więc teraz widać duże wcięcie... Cholera to chyba jakiś mój pechowy dzień, prawda? 
- Zobaczymy się później, Ivy. - Powiedział przed odejściem do samochodu. Jeszcze zanim pojechał z wielkim trzaśnięciem zamknęłam drzwi i gniewnie wtargnęłam na moją kanapę. 
Teraz, gdzie do cholery jest pizza? 
_________________________________ 
* Badass - tłumaczy się to na "twardziel" 
** Quiff - jest to nazwa fryzury, czyli grzywka do góry (tak, Justin Bieber taką ma) 
No i jest drugi. Szczerze, śmieszy mnie zachowanie Ivy w stosunku do Jasona, wydaje się taka niewinna. 
Mam prośbę, żeby każdy kto to przeczyta w komentarzu napisze zwykłe "czytam" naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy. To daje motywacje. 
Za błędy przepraszam, jeżeli jakieś są. 
Do następnego @potatomygirl