środa, 26 czerwca 2013

KONIEC.

Niestety muszę zakończyć tłumaczenie tego ff, naprawdę ogromna szkoda, bo akurat jak złapałem zapał to wchodząc na stronę oryginału okazało się, że jest ono tylko dla zarejestrowanych. Próbowałem kilkakrotnie się zarejestrować, ale na marne bo były jakieś błędy cały czas mimo, że zmieniałem wszystko i robiłem co się da, ale to nie taki koniec o jakim ktoś mógłby pomyśleć. Zacznę od nowa tłumaczyć tylko inne, postaram się wybrać bardzo ciekawe i dam tutaj o tym znać, a do tego dam linka jeszcze dzisiaj :)

@potatomygirl

niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 2

Ivy’s POV.

Wiadomość od: Eric
Pośpiesz się, jestem przy twojej szafce (; xx

Moje serce przyspieszyło. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni w moich dżinsach i szybko osuszyłam moją twarz przed wyjściem z toalety po czym udałam się na dolny korytarz. Większość ludzi nadal była w stołówce. Dzięki Bogu, że znowu nie wpadłam na wkurzoną Selenę... 
Mój uśmiech poszerzył się kiedy zobaczyłam Eric’a opartego o moją szafkę, wyglądał gorąco, jak zawsze. Wciąż nie wiem, jak zwróciłam na niego swoją uwagę i jak on nawet mnie zauważył. Jak powiedziałam wcześniej, jestem normalna, a nie popularna, większość ludzi nawet nie patrzy na normalnych... 
- Hej kochanie. - Mruknął, całując moje usta. 
- Cześć! - powiedziałam uśmiechając się. Eric spojrzał na mnie. 
- Mała sprzeczka z Seleną... 
- Badasssss*! – Zachichotałam. 
- Tak wiem, nie wspominaj. 
- Będziesz jutro w „The Star”? – Skinęłam potwierdzająco głową. 
- Tak, wręcz nie mogę się doczekać! Idziesz dziś wieczorem? - Potrząsnął głową. - Ella potrzebuje mojej ‘Pomocy’, teraz jestem do zabawy na noc... - Ella była jego młodszą siostra, a ona zawsze potrzebowała Eric’a kiedy chciała porady. Chociaż ona ma tylko 16 lat, bardzo chciała, żeby wszyscy chłopcy o nią błagali. Nie można ich winić, ona jest jak żeńska wersja jej brata, co oznacza, że jest wspaniała. Moje oczy zaczęły przyglądać się Eric’owi. 
Cholera, on jest piękny... Jego czarne włosy „bez żadnego wysiłku” stały do góry tworząc Quiff**, ale pozostawały roztrzepane. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie, a jego duże usta tworzyły mały uśmiech. 
- Podoba ci się to co widzisz? – Mrugnął do mnie. Skinęłam głową. 
- Nie masz pojęcia jak. – Podszedł do mnie bliżej. 
- Szkoda, że jestem zajęty dziś wieczorem... – Zarumieniłam się. 
- Eric. – Ostrzegłam go. Roześmiał się głęboko rozglądając się. 
Coraz więcej ludzi zbierało się na korytarzu, biorąc swoje rzeczy zszafek. Eric spojrzał na zegarek i zmarszczył brwi. 
- Kurde, muszę iść zanim będę musiał zostać w kozie... Do zobaczenia jutro, kochanie! - Szybko pocałował mnie przed tym jak odszedł. Westchnęłam i nie mógł pomóc uśmiech, który był na moich ustach. 
Odwróciłam się i wzięłam mój podręcznik do Muzyki przed pójściem w stronę sali lekcyjnej. Zauważyłam Amandę rozmawiającą z Adamem, kiedy przyszłam. Gdy mnie zauważyła od razu skończyła i przyszła do mnie. 
- Wszystko w porządku? - Skinęłam słabo głową. 
- Na pewno? - Amanda spytała pełna obawy. 
- Jest w porządku, naprawdę. - Odpowiedziałam uśmiechając się. 
Pan Simpson przybył, informując klasę o tym. Amanda i ja przestałyśmy rozmawiać i usiadłyśmy na swoje miejsca, wtedy nauczyciel zaczął mówić, aż do momentu gdy para piwnych oczu wpadła mi w oko. Co. Jason. McCann. Robi. W. Tej. Klasie. Razem z Chaz’em Somers’em... Od kiedy oni są w tej klasie? Pan Simpson odchrząknął. 
- Teraz, po pierwsze, zapraszamy dwóch nowych uczniów, którzy będą dołączać do nas co piątek od teraz. McCann i Pan Somers, usiądźcie. - Wszystkie dziewczyny zaczęły się ślinić, a chłopcy patrzyli na nich zazdrosnymi spojrzeniami. Wywróciłam oczami. Boże, kocham szkołę. Nie umiecie suki kontrolować swoich hormonów i wy chłopcy też, po prostu przestańcie. Zamknęłam szczękę Amandy, bo ślina kapała na jej kolan, a ona spojrzała na pana Simpsona. 
- Zobaczymy, co przygotowaliście na ten tydzień. Kto idzie pierwszy? - Zapytał. Nikt się nie poruszył. Usłyszałam chichotanie z mojej prawej strony i nie byłam zaskoczony tym, Jason i Chaz patrzyli na mnie. Teraz, to było niezręczne... 
Straszne uczucie, jak ktoś nie przestaje mie obserwować, nawet gdy ktoś poszedł i zaczął śpiewać piosenkę Acapella. Przerzuciłam włosy na moją prawą stronę ramienia, próbując uniknąć ich spojrzeń. Gdy dziewczyna skończyła wszyscy odetchnęli. Była okropna. 
Amanda wstała ze swojego miejsca i poszła na początek klasy, chwytając gitarę z lekkim entuzjazmem. 
- To będzie „Diamonds” Rihanny. - Powiedziała sucho przed rozpoczęciem grania akordów na gitarze. Odchyliłam się na krześle i słuchałam uważnie. Ona nie ma świetnego głosu, ale jesteśmy tutaj, żeby się nauczyć, prawda? 
Coraz więcej ludzi zaczęło wykonywać przygotowane piosenki, a ja zasypiałam na krześle. 
– Panno Williams, twoja kolej! - Pan Simpson powiedział, brutalnie mnie budząc. Wstałam i podeszłam do fortepianu w rogu klasy. Okej, Ives, udawaj, że jesteś jedyną osobą tutaj. Ignoruj ich i graj na tym cholernym fortepianie. Wzięłam głęboki oddech, zanim moje palce płynnie tańczyły po klawiszach fortepianu. Zaczęłam śpiewać „Stay” Rihanny. Trenowałam cały tydzień, aby się tego nauczyć grać na pianinie, a teraz wyszło mi to doskonale. Kiedy skończyłam, ludzie klaskali, a ja nieśmiało wstałam. 
- Dobrze, dziękuję wszystkim, to było świetnie! Teraz otwórzcie książki na stronie 67, ruszamy dalej z historią muzyki pop. - powiedział nauczyciel. 
Wróciłam na swoje miejsce i znalazłam na nim Chaz’a, rozmawiającego z Amandą. Widocznie to co mówił było naprawdę zabawne, bo ona cicho chichocząc wykonywała niektóre flirciarskie ruchy. 
- Ehm, siedzisz na moim miejscu.. - Powiedziałam niezręcznie, wskazując na moje krzesło. Usłyszałam kaszlnięcie za mną. 
- Tu jest wolne miejsce. - Jason wskazał na puste krzesło obok niego, westchnęłam zmieniając miejsce i zabierając swój podręcznik. - To było naprawdę dobre. - Wymamrotał po kilku minutach. Zmarszczyłam brwi. Stop, co? Popularny, Jason, powiedział Ivy, normalny, komplement? 
- Dziękuję. - Mruknęłam. 
- Idziesz jutro? – Jason zapytał. Teraz, to było naprawdę dziwne. Dlaczego on nawet ze mną rozmawia? Skinęłam głową i zwróciłam moją uwagę na pana Simpson’a. Wywróciłam oczami gdy Jason coś jeszcze powiedział. Czy on planuje mi przeszkadzać? 
- Cudownie, będe po ciebie o dziewiątej. – Powiedział . 
- Co? 
- Uznaj to za randkę. - Powiedział, patrząc na tablicę. Prychnęłam. 
- Randkę? - Skinął głową. 
- Randkę.. Czego nie rozumiesz? 
- Nie wybieram się na randkę z tobą. – Obrócił się by na mnie spojrzeć. 
- Dlaczego? - Również zwróciłam moją twarz do niego. 
- Ponieważ po pierwsze nie lubię cię. W ogóle. Ty mnie nie lubisz. Jesteś popularny, ja jestem normalna. Po drugie, mam chłopaka i o ile wiem, ludzie nie spotykają się z innymi osobami, kiedy mają chłopaka lub dziewczynę. - Syknęłam. 
- Panno Williams, proszę o uwagę! - Nauczyciel powiedział. 
- Przepraszam. - Mruknęłam, pisząc coś na moim podręczniku. Jason zaśmiał się. 
- Jesteś słodka, kiedy się rumienisz. - Rzuciłam ołówek w dół na książkę, odchylając się do tyłu na krześle. - Och, daj spokój, ty naprawdę myślisz, że ten Edwin jest dla Ciebie? - Jason zapytał. 
- Eric. – Poprawiłam go. 
- Cokolwiek... Ty i ja wiemy, że mógłbym sprawić że czułabyś się o wiele lepiej. - Szepnął mi do ucha, będąc niebezpiecznie blisko. Poczułam jego rękę na kolanie, powoli przesuwającą się do mojego uda. Ivy. Nie zamarzaj. Przenieś ją . ZRÓB COŚ! Przestałam na chwilę oddychać, zanim oprzytomniałam i odtrąciłam brutalnie jego rękę z mojego ciała. 
- Widziałem, twoje wahanie. - Wyszeptał ochryple przy mojej szyi. Skrzywiłam się z frustracji i pochyliłam się do przodu, opierając głowę na rękach, gdy moje łokcie zostały oparte na stole. - Masz czas do namysłu, nie jesteś jedyna na liście, tak czy inaczej. - Jason wymamrotał, zanim opuścił salę. Rozejrzałam się i znalazłam pustkę. Amanda czekała na mnie w drzwiach, a jej twarz była czerwona. 
- Co to było?! Był cały twój! - Pisnęła podekscytowana gdy szłyśmy na korytarzu. Skrzywiłam się. 
- Nie, nie był. Przestraszył mnie! Cholera, że ten facet jest taki dziwny. Zaprosił mnie na randkę. - Amanda zachichotała i uderzyła mnie w ramię w będąc pełną ekscytacji. 
- To suuuuuper! Chaz zapytał mnie też, powinnyśmy pójść na podwójną randkę! 
- Amanda, nie pójdę z nim na randkę! Chodzę z Eric’iem, na Boga! A poza tym, nie lubię go. On mnie przeraża, w porządku? - Powiedziałam, wkładając książkę do mojej szafki. Gdy miałam zamiar wziąć mój aparat, głos wypełnił korytarz.. 
”Uczniowie, zajęcia fotograficzne są odwołane. Pani Jensen jest chora. Możecie iść do domu i cieszyć się wczesnym weekendem!” 
Głos powtórzył to samo, jeszcze trzy razy a ja uśmiechnęłam się. Yay! Nie ma fotografii! Nie dlatego, że mi się nie podobają zajęcia, ale to było takie nudne w piątek... Teraz mogę iść do domu i odpocząć z moją mamą przez cały wieczór! 
- Masz szczęście! Ja mam matematykę! - Amanda żachnęła się. Roześmiałam się i pchnęłam ją w korytarzu. 
- Pospiesz się, zanim Briggs będzie ci kazać zostać w kozie - Szybko odwróciła się i trysnęła korytarzem. Pan Briggs naprawdę nie lubił Amandy, cały czas ją zatrzymuje. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy wyszłam na zewnątrz budynku. Szybko powiedziałam „Do zobaczenia” do innych uczniów, z którymi mam fotografię. Niestety, żaden z nich nie szedł w tym kierunku co ja, więc wracałam do domu sama, jak każdego pieprzonego dnia... 
- Mamo, jestem w domu! – Krzyknęłam kiedy weszłam do domu. Rzuciłam moją torbę na podłogę i zdjęłąm moje Vansy przed wejściem do kuchni. Czysto. - Mamo? – Krzyknęłam sprawdzając inne pokoje. Tak było dopóki nie znalazłam małej notatki na stole w kuchni. 

Musiałam dodatkowo pracować, tak mi przykro! Niedługo będę w domu:) Zostawiłam Ci trochę pieniędzy na pizzę lub chińczyka, do zobaczenia wkrótce! x Mama. 

Westchnęłam. Historia mojego życia. Zawsze obiecała być w domu, ale nie. Jej głupia praca. Praca w szpitalu nie zawsze jest przyjemna. Moja mama musiała pracować w nocy, cały czas,ledwo ją widywałam... Otworzyłam laptopa i i usiadłam ciężko na kanapie, po czym włączyłam telewizor, żeby mieć jakiś hałas w tle. Zauważyłam, że mój brat był online i szybko do niego zadzwoniłam przez Skype’a. Kilka sekund później, twarz Dave’a pojawiła się na moim ekranie. 
- Heeej! - Pisnęłam. Uśmiechnął się radośnie. 
- Hej, siostrzyczko! Jak leci? 
Gdzie jest mój ojciec? Nie mam cholernego pojęcia ... Prawdopodobnie gdzieś na Hawajach, rżnie się z jego nową dziewczyną, która jest w moim wieku... Zostawił nas rok temu. Moja mama w końcu zdecydowała się zadzwonić na policję, po tym jak prawie pobił ją w szpitalu. Kiedyś tam mnie uderzył... Kopnął kilka razy powodując złamane żebra. 
- Spadła ze schodów. - Jasne. Jako dziecko, nie mogłam już znieść mojego taty, on zawsze krzyczał na mamę i nie wiem nawet dlaczego... Uderzył mnie pierwszy raz, kiedy miałam dwanaście lat. Stanęłam przed mamą, gdy chciał ją jeszcze raz uderzyć w jej pobitą już twarz. To sprawiło, że ja dostałam. Kilka lat później, mój brat zaczął robić to samo dla mnie i mojej mamy. Przyjmował ciosy i kopnięcia. Dave czasem nawet walczył z nim, ale to nie miało sensu. Mój ojciec był bardzo silnym i dominującym mężczyzną. Dave był tylko szesnastolatkiem, nie mógł z nim walczyć... 
- Ives, w porządku? - Dave zapytał pełen obaw. Wróciłam do rzeczywistości i uśmiechnęłam się. 
- Tak, wszystko w porządku! Powiedz mi, jak w Paryżu? - Zapytałam. 
- Cholernie niesamowicie! - Zaczął. Dave i ja rozmawialiśmy wiele godzin, ale musiał już iść. 
- Zobaczymy się wkrótce, Ivy! - Powiedział z uśmiechem. 
- Tęsknię za tobą, do zobaczenia! - Machałam do swojego ekranu do momentu aż skończył rozmowę. Poszedł. Znowu. Łzy zaczęły wkradać się pod moje powieku, ale ze złością wytarłam je. - Nie jesteś słaba, Ives. - Mruknęłam do siebie przed uruchomieniem Facebooka, Tumblra i Twittera. Moje Tumblr-myśli zostały przerwane, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Prawdopodobnie to moja pizza, którą zamówiłam pół godziny temu. O czasie dotarła. 
Kiedy jestem głodna, złoszcze się nawet na ekran laptopa. Otworzyłam drzwi i stanęłam w szoku. Tam, naprzeciwko mnie była ostatnia osoba, której spodziewałam się, że mogłaby kiedykolwiek przyjść do mojego domu. Jason. Uśmiechnął się do mnie przyglądając się. 
- Jesteś sama? – Zwęziłam oczy i założyłam ręce na piersi. 
- Nie. - Skłamałam. Potrząsnął głową chichocząc. 
- Ivy, Ivy, Ivy... Dlaczego mnie okłamujesz? - Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. 
- Co ty tu robisz? – Zapytałam po chwili milczenia. Wzruszył ramionami. 
- Przejeżdżałem samochodem i pomyślałem, że wpadnę żeby powiedzieć „Cześć” - Czułam się, jakbym śniła. 
- Pomyślałeś, że możesz zatrzymać się, żeby powiedzieć mi „Cześć”. Czy to żart? - Pękłam. 
- Nie, mówię poważnie, skarbie. 
- Nie. Mów. Do mnie. Skarbie. - Powiedziałam spokojnie. Uśmiechnął się ponownie przed puszczeniem do mnie oka. 
- Zobaczymy się jutro, Ivy. I oh, myślę, że guzik ci się rozpiął. - Wskazał na moje piersi. Westchnęłam, kiedy zobaczyłam, że mój guzik w bluzce rzeczywiście się rozpiął, więc teraz widać duże wcięcie... Cholera to chyba jakiś mój pechowy dzień, prawda? 
- Zobaczymy się później, Ivy. - Powiedział przed odejściem do samochodu. Jeszcze zanim pojechał z wielkim trzaśnięciem zamknęłam drzwi i gniewnie wtargnęłam na moją kanapę. 
Teraz, gdzie do cholery jest pizza? 
_________________________________ 
* Badass - tłumaczy się to na "twardziel" 
** Quiff - jest to nazwa fryzury, czyli grzywka do góry (tak, Justin Bieber taką ma) 
No i jest drugi. Szczerze, śmieszy mnie zachowanie Ivy w stosunku do Jasona, wydaje się taka niewinna. 
Mam prośbę, żeby każdy kto to przeczyta w komentarzu napisze zwykłe "czytam" naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy. To daje motywacje. 
Za błędy przepraszam, jeżeli jakieś są. 
Do następnego @potatomygirl

wtorek, 28 maja 2013

Chapter 1


"Musisz się nauczyć gdzie jest twoje miejsce w tej szkole, Williams."

Ivy's POV.

- I tak właśnie dzieci Anglia została utworzona. - Pan Green zakończył lekcję.Westchnęłam, gdy zadzwonił dzwonek i szybko podniosłam moje książki, nie zadając sobie nawet trudu, żeby włożyć je do mojej torby. Trzymając je pod pachą, czekałam na Penelopę, która jak zawsze ostatnia wychodziła z klasy. Prawdopodobnie nadal flirtuje z panem Green'em. Ew. Kto flirtuje z nauczycielem? I to jeszcze z pieprzonym historykiem. Potem może flirt z nauczycielem od muzyki, co? Kiedy Penelope wreszcie dołączyła do mnie na korytarzu, zmierzałyśmy w stronę naszych szafek. Szybko wrzuciłam do niej swoje książki i udałyśmy się do stołówki. 

- Yay! Dzisiaj spaghetti! - Penelope powiedziała, przyspieszając tempo. 

- Yay... - Wymamrotałam. - Nienawidzę spaghetti. 

- Och, daj spokój Ivy, założę się, że jutro będzie pizza.- Odpowiedziała moja najlepsza przyjaciółka, klepiąc mnie po plecach, żeby jakoś mnie pocieszyć. Szybko znalazłam innych naszych przyjaciół przy stole znajdującym się na środku stołówki i podeszłam do nich, gdy Penelope czekała na jedzenie.

 - Cześć luuudzie. - Zaćwierkałam, do siedzących przy stole. 

- Jak było na historii? - Zapytał mnie Riley mrugając. Przewróciłam oczami.

 - Pen nie mogła przestać flirtować z Green'em, to jest tak obrzydliwe... - Z nas wszystkich, Penelope była zdecydowanie największą flirciarą. Każdy chłopak chciał z nią być, ale do niej „ciężko się dostać”. Ona po prostu lubi być w centrum uwagi. Poza tym, jest nadal jedną z moich najlepszych przyjaciół, wraz z kilkoma innymi. Spojrzałam na prawo i zobaczyłam maniaków rozwiązujących krzyżówki. O-keeej ..?

Po lewej stronie, całkowicie odwrotnie. „Populars”. Co za obrzydliwe gówno zebrało się wokół jednego stolika. Dziewczyny, które nie posiadały nic, tzw. plastiki, których ojcowie są bogaci i kupili im Porsche na ich 16-te urodziny. Dziewczyny, które w piątki, łączą szampana z papierosami i pieniędzmi. Albo po prostu, suki bez mózgu. Spojrzałam na drugą stronę stołu. Chłopcy. Niezwykle atrakcyjni chłopcy, ale żaden z nich nie dorównywał urodzie mojemu chłopakowi. O, jak ja bardzo kocham Erica. Był po prostu dla mnie idealny... Było 7 popularnych facetów, bardzo popularnych. Niektórzy z nich byli naprawdę przyjaźni i lojalni wobec swoich koleżanek. Inni byli kutasami bez mózgów, którzy pieprzą się dzień i noc, tak w kółko.Wydaje się, że dobrze się bawią, ale to populars. Kawałek papieru zostawał przekazywany wokół stołu, wszyscy byli uśmiechnięci, gdy zobaczyli to, co było na nim. Boże, dlaczego nie mogę kochać liceum? Po mojej prawej stronie, ludzie których nie lubię. Po mojej lewej stronie, ludzie których nie lubię. Właśnie tutaj, na środku stołówki, były osoby takie jak ja. Normalni. Ci, którzy po prostu dobrze się bawili, uczyli się ciężko, żeby dostać się gdzieś w życiu i imprezowali, kiedy mieli szansę. 

- Ivy, słuchasz? - Amanda zapytała zirytowana. Wróciłam wzrokiem w kierunku moich przyjaciół, którzy patrzyli się na mnie wyczekująco.

- Przepraszam. - Wymamrotałam. To po prostu nie był mój dzień. I nie dla mojego testu z matematyki. Potknęłam się rano o kamień, mój brat nie dzwonił do mnie w nocy i miałam straszny ból głowy. Głupi okres, co ty mi robisz? Dziewczyny po prostu dostają uwagę, mówiącą: Nie jesteś w ciąży. Szturchnęłam sałatkę widelcem, decydując się żeby pominąć jedzenie i zacząć od deseru. To jest plan. Szarlotka schłodziła mój żołądek w zaledwie kilka minut. Penelope dołączyła do nas do stołu, rozmawiając o naszym nauczycielu historii. Dlaczego chcesz być fanką nauczyciela, dlaczego Pen?

Na szczęście, została mi tylko fotografia i muzyka tego popołudnia, no i weekend, yay!Mój okres powinien się zakończyć i nie trwać już ani jednej sekundy. Jutro jest impreza w "The Star" i  byłam na nią gotowa.

- Dziewczyno, to już koniec okresu! - Penelope wykrzyknęła. Zrobiłam się czerwona, kiedy zauważyłam ludzi patrzących na nasz stół.

- Wielkie dzięki. - Warknęłam. Podniosła swoje ręce w obronie wpychając coraz więcej spaghetti w jej już pełne usta. Moi przyjaciele zaczęli gadać o nadchodzącej imprezie i podejmowali decyzję w co się ubrać. Dołączyłam do nich, aż poczułam straszne uczucie.Wszyscy populars gapili się na mnie, rozbawienie było widoczne na ich twarzach. Dobra, co to kurwa jest? Może mam coś na twarzy, albo w zębach. Albo na mojej bluzce. Szybko spojrzałam w dół, aby znaleźć bez skazy, białą bluzkę. Usłyszałam śmiech. Wow muszą mieć niezłą zabawę, widząc mnie w takim stanie, zastanawiając się, co może być ze mną nie tak.Spojrzałam na nich ponownie, zwężając oczy. Prawie wszyscy z nich wrócili z powrotem do ich jedzenia, z wyjątkiem trzech chłopaków. Ryan, Chaz i Jason. Wszyscy chichotali i szeptali, a ja przewróciłam oczami i wróciłam z powrotem do rozmowy z przyjaciółmi. Lana opowiadała o sukience, którą już miała i wisiała w domu, nie nosiła jej jeszcze, na pewno jest idealna . Skinęłam głową i uśmiechnęłam się, choć nieprzyjemne uczucie wciąż mi towarzyszyło. Zauważyłam, że stoją za mną, gdy poczułam ciecz spływającą w dół mojej szyi. Krótko krzyknęłam i wstałam z miejsca spoglądając na siebie.Ułyszałam śmiech za mną i oczywiście to były populars. 

- Przepraszam, szklanka mi wypadła.- Selena, królowa suk, powiedziała z fałszywym uśmiechem. Uśmiechnęłam się sztucznie i chwyciłam za moją szklankę wody, wylewając ją jej na głowę. 

- Tak jak moja.- Głośno westchnęłam co rozniosło się po całej stołówce. W jej oczach były widoczne sztylety,  krzyknęła ze zdziwienia. Szkoda, że tak mało wody pozostało w mojej szklance. 

- Przynajmniej mam pieniądze, żeby kupić sobie nową bluzkę! - Selena splunęła mi w twarz. Prychnęłam.

- Ja też!

- Tak, oczywiście, bo twój tata tak dobrze się tobą opiekuje. – Uśmiechnęła się. Natychmiast usłyszałam szuranie krzeseł i moi przyjaciele już byli przy mnie. Mój wyraz twarzy zmienił się i spojrzałam na ziemię. 

- Musisz się nauczyć gdzie jest twoje miejsce w tej szkole, Williams. - Selena powiedziała zirytowanym tonem. Nawet nie patrząc. Po prostu ruszyłam uderzając ją w ramie. Potknęła się do tyłu i upadła na tyłek z piskiem. Uśmiechnęłam się do siebie.Nawet komentarz o moim ojcu nadal był w mojej głowie, uśmiechnęłam się. Minęłam resztę dwulicowych suk i udałam się do toalety. Moje odbicie sprawiło, że zaczęłam ciężej oddychać. Mój kok opadł i był luźny a kosmyki włosów z niego wypadały. Moje oczy były opuchnięte i miałam pod nimi worki. Głupi okres. Pewnego dnia będę miała miłą rozmowę z matką naturą i od tamtej pory, wszystko się drastycznie zmieni, uwierzcie mi. Westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi które wcześniej spryskałam wodą, która mnie trochę pobudziła. Tylko kilka godzin, żeby przeżyć ten dzień, Ives, nie możesz iść do domu... Mój telefon wydał dźwięk. Wiadomość od: Eric

__________________________________________________

I jest pierwszy.
Rozpoczęcie na razie nie jest jakieś wyjątkowe/szczególne, ale co będzie potem...
Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
@potatomygirl

Wprowadzenie.

Witam.
Blog, na którym w tej chwili się znajdujesz jest zupełności poświęcony tłumaczeniu Closer.
Co to jest?
To fanfiction, które prowadzi i publikuje Bubbles221 (@BiebahWebisode) na stronie JBFF. Jest ono ciekawe dlatego postanowiłem iż mógłbym je przetłumaczyć na język polski właśnie tutaj by inni też mieli możliwość przeczytania jeżeli sami mają jakiekolwiek problemy z angielskim. Nie jestem jakimś asem w tym języku i przyjmę każdą konstruktywną krytykę na klatę. Mam nadzieję, że to opowiadanie również się spodoba innym, nie tylko mi. Pytałem artorki o zgodę na publikację w języku polskim, ale jak na razie mi nie odpowiedziała a mam nadzieję, że niedługo się odezwie. Jeżeli uzna, że nie mogę to cóż będę musiał usunąć bloga lub przestać go tłumaczyć, bo nie chce mieć potem jakichkolwiek nieprzyjemności. A i powtarzam, ja tu tylko TŁUMACZĘ. 


Jakiekolwiek zastrzeżenia, pytania? Oto mój twitter, śmiało @potatomygirl

PS. Tak, jestem chłopakiem i tłumaczę ff.